Numer 46.
At skyfall.
Znów powraca to chore uczucie bezsilności. Brak mi odwagi by walczyć z przeciwnościami losu, a jednocześnie brne przez to życie, w którym nie potrafię się odnaleźć. Potrzebuje Cię w każdej sekundzie mojego nic niewartego życia, lecz kiedy na niebie mej duszy pojawia się słońce wszystko obraca się przeciwko. Czuje ból, którego zwykle słowa nie są w stanie opisać. Obiecałeś mi, że się nie poddasz, że będziesz walczył do końca by nasza miłość kwitła w blasku naszego szczęścia. Nic, a tym bardziej nikt nie jest w stanie zniszczyć tej silnej więzi, która jest między nami. Jeśli uważasz, że Twój dotyk, Twoje beztroskie spojrzenie w me oczy lub Twoje słowa czule pieszczące mą duszę są w stanie wybaczyć Ci wszystkie sprawione mi bóle.. To tak, masz rację. Żyje dla Ciebie, żyje by być i dawać Ci szczęśliwe. Chce dzielić z Tobą me życie, każdą chwilę, błagam po prostu bądź i mnie kochaj, jak nikt inny.
kolejna zajebista notka. (:
OdpowiedzUsuńwidac, ze piszesz to prosto z serca i ze nie sa to puste slowa...
a tak poza tym to masz ciekawy sposob pisania, serio, podoba mi sie. :P
jak bedziesz miec chwile, to masz moje gg: 12460033.
wiem, ze nie napiszesz, ale trudno. xd
(sorki za brak polskich znakow, ale pisze z fona ;/)