Numer 24.
I hate to turn up out of the blue uninvited.
Wiem, że zawsze chciałabyś by było dobrze, że zawsze starasz się poprawić mi humor, że czasami wyprowadzam Cię z równowagi, że bywasz przeze mnie smutna. Ale dziękuję. Dziękuję za te kilka lat przyjaźni, bo bardzo mi w tym okresie pomogłaś.
Często się poddaje i robię to w tym momencie, nie mam siły. Widzę Cię prawie codziennie, czerpie z tego przyjemność, ale dla Ciebie jest to jak męka. Widząc Twoją rozweseloną twarz sam w sobie się raduje. Wystarczy Twój dotyk, abym był szczęśliwy do końca swych dni. Kiedyś było mniej więcej tak samo, łączyło nas tak wiele, wydawało się, że jestem już blisko upragnionego celu ale jak zawsze życie pokazało mi kim tak naprawdę jestem. Otoczony smutkiem, pogłębiony cierpieniem czuję ból przeszywający całe moje ciało. Wiem, że dla Ciebie nie jestem nawet kolegą, że nigdy nim nie będę. Czas spędzony z Tobą dużo mnie nauczył, pokazał mi, że moje uczucia potrafią być trwałe, że nigdy nie ma się tego czego pragniemy, ale także, że jeśli kocha się drugą osobę należy walczyć do ostateczności. Jak dla mnie to już koniec, nie będę dalej w to brnąć, jestem za słaby. Właśnie teraz pisząc ten post w radiu leci Adele - Someona like You, wiem, że to Twoja ulubiona piosenka co sprawia, że po moich policzkach płynie fala łez. Z upragnieniem czekam na poniedziałek, znowu zobaczę Twój uśmiech na twarzy, Twoje rumieńce od zimna, momentalnie usłyszę Twój głos. Wystarczy tak mało, abym mógł w pełni cieszyć się życiem. Chciałbym usłyszeć z Twoich ust słowo "kocham" skierowane do mnie, poczuć jak mnie przytulasz, jak nasze palce tworzą splot. Ale.. to tylko marzenia, o które walczyłem ponad pół roku. Doczekałem się najpiękniejszych dni. Pewnie już tego nie pamiętasz, ale dla mnie to wszystko tworzy cudowną historię.
http://twitter.com/withmesin